Wszystkie młode mamy zastanawiają się nad tym, co mają jeść. Tak wiele nasłuchały się od swoich mam i babć, że kobieta karmiąca musi uważać na to co je, a najlepiej jakby wyeliminowała wszystkie produkty, które ewentualnie mogłyby zaszkodzić dziecku. Hmm, w takim razie pozostaje ryż i gotowany kurczak. Chociaż ten ryż, czy on nie ma w sobie niebezpiecznych alergenów? Albo ten kurczak, co jeśli on był faszerowany antybiotykami? W takim razie, może matce karmiącej pozostaje żywienie się światłem, tak niezwykle popularne wśród niektórych celebrytów?
Dosyć. Przede wszystkim kochane mamy, nie dajmy się zwariować. Kobieta już na samym początku rodzicielstwa jest poddawana dużemu stresowi, jakim są oczekiwania. Już w szpitalu położne niemalże zmuszają kobiety do karmienia piersią. Oczywiście często jest to zrozumiałe. Kobieta, czy po naturalnym, czy po cesarskim cięciu, jest w dużym szoku, jest osłabiona. To położna przystawia niemowlę do piersi matki, która jest wykończona i marzy o odpoczynku. Karmienie naturalne jest niezwykle ważne, jest czymś najlepszym, co możemy na początku dać naszemu maleństwu. To jest niezaprzeczalne. Jednakże proszę o zrozumienie matek, które po prostu podszyte tym stresem nie mogą/nie chcą karmić.
Od momentu, kiedy kobieta urodzi, pojawiają się ciocie-dobre rady z radami pt. „karmienie piersią – co jeść”. Czemu to jest w ogóle temat do jakiś rozmyślań i dyskusji? Dieta matki karmiącej- o to jest mój „ulubiony” zwrot. Ludzie, przecież nie ma czegoś takiego. Kobieta karmiąca je wszystko. Tak, nie pomyliłam się. Je orzechy, truskawki, jogurty, czekoladę i inne niezwykle potencjalnie alergizujące produkty. Matka karmiąca naturalnie powinna się raczej skupić na jakości spożywanych produktów. Tylko zdrowa, optymalna dieta pozwoli kobiecie wrócić do pełni sił po porodzie oraz pozwoli jej organizmowi wyprodukować pokarm dla dziecka. A uwierzcie mi, produkcja takiego pokarmu nie należy do najprostszych. Jeśli kobieta będzie spożywała jałowy ryż i takiego kurczaka to po pierwsze: kobieta ta nie wytrzyma długo na takiej diecie, a po drugie: jej organizm w końcu się zbuntuje i zamknie fabrykę z produkcją mleka. A myślę, że skoro kobieta podjęła decyzję o takim karmieniu, to chciałaby, aby ten proces potrwał co najmniej kilka/kilkanaście miesięcy.
Podsumowując, kobieta, która karmi swoje dziecko piersią, je wszystko. Oczywiście mówimy o zdrowej, zbilansowanej diecie, która ma na celu odżywić organizm. Wykluczeniu podlegają niewątpliwie różnego rodzaju fastfoody, przetworzone słodycze. Jasne, że kilka kostek czekolady bądź ciastko nie zaszkodzi ani kobiecie, ani jej dziecku. Wszystko w umiarze. Jednakże kobieta powinna starać się wybierać żywność nieprzetworzoną, z wiadomego źródła pochodzenia. Nie wykluczamy potencjalnie żadnego produktu. Obserwujemy siebie i dziecko i tylko w momencie, kiedy jest coś nie tak można wyeliminować dany produkt, gdyż rzeczywiście może zdarzyć się, że jakiś alergen dostał się do mleka matki i akurat dziecko jest na niego uczulone. Jednakże warto też skonsultować to z pediatrą.
Pamiętajmy, nie ma czegoś takiego, jak dieta matki karmiącej. Jest zdrowa dieta, właściwa dla każdego człowieka.